Lubię gotować zdrowo i ekonomicznie. Przy niewielkim nakładzie pracy i małych kosztach też można stworzyć coś pysznego. Znajdziecie u mnie przepisy codzienne i imprezowe, ale zawsze smaczne. Wykonuję też i sprzedaję biżuterię z żywicy. Zalewam nią suszone kwiaty i inne cudeńka. Zapraszam na bloga i fb napisz jeśli coś Cię zainteresuje :)
niedziela, 9 września 2012
Domowe czekoladki z rodzynkowym ganache.
Moje pierwsze domowe czekoladki. Fajna robota:) Myślałam, że wykonanie takich czekoladek to żmudna i nudna robota, a to nieprawda. Zatrudniłam córki do pracy i w mig się uwinęłyśmy. Przyznaję, że bez pomocy mikrofalówki praca nie szła by nam tak błyskawicznie:) Rozpuszczanie czekolady w kąpieli wodnej trwa wieki, a w mikrofalówce dosłownie kilkadziesiąt sekund.
Składniki:
2,5 tabliczki czekolady na skorupki (u mnie gorzka i mleczna z kokosem)
ok. 1 tabliczka czekolady białej
3 łyżki kremówki
opcjonalnie barwnik (u mnie odrobina pomarańczowego)
rodzynki
Wykonanie:
Najpierw zrobiłam ganache. Na pierwszy raz najprostsze. W mikrofalówce rozpuściłam białą czekoladę, zmieszałam z śmietaną kremówką i barwnikiem. Odstawiłam do lodówki do stężenia.
Czekoladę na skorupki stopiłam w mikrofalówce. Robię to zawsze na opcji odmrażanie. Wkładam czekoladę na kilkanaście sekund, po czym wyjmuję, mieszam, znów daję na chwilkę do mikrofalówki i tak do całkowitego rozpuszczenia czekolady. Ten sposób jest o tyle fajny, że jak upilnuję to nie mam ciepłej, płynnej czekolady tylko gęstą, letnią i gotową do użycia.
Tą czekoladą grubo smaruję wnętrza silikonowej foremki i na minutę wkładam formę do zamrażalnika. Wyjmuję, znów smaruję czekoladą i jeszcze raz mrożę. Używam dwóch foremek, więc nie muszę czekać, aż czekolada stężeje, ponieważ zajmuję się na przemian jedną i drugą foremką.
Może słówko o pędzelku. Używam dobrej jakości pędzelka do cieni, oczywiście przeznaczonego tylko do tego celu, wymytego i wyparzonego. Byle jakie, tanie pędzelki lubią tracić włoski, więc uważajcie.
Do skorupek wrzuciłam rodzynki, zalałam ganache i odstawiłam do lodówki. Gdy masa lekko stężała nałożyłam na nią resztę czekolady. Gotowe czekoladki włożyłam do zamrażalnika i po kilku minutach wyjęłam czekoladki z foremek. Udało mi się to znakomicie, czego się nie spodziewałam, ale każda czekoladka jest cała, nic się nie pokruszyło.
W sumie łatwiej i może nawet taniej jest kupić gotową, nadziewaną czekoladę w sklepie. Nic jednak nie zastąpi przyjemności podczas robienia tych czekoladek, a potem zachwytu w oczach obdarowanych i słowach "Sama to zrobiłaś?" :) Wiem na pewno, że to nie moje ostatnie domowe czekoladki. mam już kilka pomysłów na nadzienia, więc pewnie niedługo przeczytacie następny wpis o czekoladkach:)
Z podanej ilości składników wyszły mi 23 czekoladki, z tym, że trochę masy zostało nie wykorzystane.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z pralinek najbadziej lubię śmietankowe więc w moim małym łepku powstaje niecny plan, że takie to jak Twoje zrobię. Skorzystam jednak z wersji klasycznego topienia czekolady, bo mikrofala robi to tak szybko, że zawsze ale to zawsze spalę czekoladę - co smierdzi nieziemsko....:P pozdrawiam kami
OdpowiedzUsuńMówię Ci spróbuj w mikrofalówce na odmrażaniu. Uda ci się, co będziesz nad garami stała:)
UsuńOjej! Nigdy nie robiłam domowych czekoladek.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam ,że można takie zrobić samemu.
Gdzieś chyba kiedyś widziałam nawet w sklepie takie specjalne foremki.. ale zastanawiałam się do czego służą.
Używam foremek silikonowych. One nadają się także do pieczenia ciasteczek i robienia kostek lodu, więc jak znowu zobaczysz takie w sklepie to zrób sobie prezent, na pewno się przydadzą:)
UsuńOoo jak fajnie, podoba mi się nadzienie :D zrobę na jakąś większą okazje :)
OdpowiedzUsuń