Od trzech dni jestem na małej diecie i już mam kryzys:) Jestem słodyczoholikiem, wytrzymałam dwa dni bez słodkości, co biorąc pod uwagę wcześniejsze próby zrezygnowania ze słodyczy, jest nie lada wyczynem:) Dzisiaj MUSZĘ zjeść coś słodkiego. Pierwsza moja myśl to oczywiście czekolada, ale mam jeszcze resztki rozsądku i silnej woli żeby nie wmawiać sobie, że kosteczka mi wystarczy, więc lepiej nie zjem jej ani okruszynki. Zamiast tego upiekłam sobie absolutnie dietetycznie ciasto.
Zabierając się za pieczenie, nie miałam przemyślanej strategii, w miarę obracania się mieszadeł miksera dorzucałam do misy co tam w szafkach miałam, a w miarę zdrowe było:) I tak powstało to pyszne ciacho.
Składniki:
2 jajka
3 łyżki słodzika do pieczenia lub stewii
1 łyżka tłuszczu kokosowego (można zastąpić olejem)
3 łyżki jogurtu naturalnego
2 łyżki otrąb pszennych
4 łyżki otrąb owsianych
ok. 6 łyżek mąki pszennej pełnoziarnistej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki pestek dyni
3 łyżki migdałów krojonych w słupki
Wykonanie:
Jajka zmiksowałam ze słodzikiem do białości. Nadal miksując dodawałam po kolei olej kokosowy, jogurt, otręby, mąkę i proszek do pieczenia. Na końcu łyżką wmieszałam pestki dyni i migdały. Wyłożyłam masę do małej ( 20 x 20cm) foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam ok. 30 minut w temperaturze 180 stopni.
Ciasto jest pyszne, wystarczająco słodkie, dzięki pestkom dyni i migdałom ma lekko orzechowy aromat. Jest dosyć suche i lekko się kruszy, no, ale zawiera tylko łyżkę tłuszczu, więc coś za coś. Na pewno jeszcze nie raz je upiekę, ale np. z dodatkiem kakao lub owoców.
Bardzo się cieszę, że się na tę czekoladę jednak nie skusiłam:)